Tytuł: SUMOWA PASJA - Forum sumowe - Forum wędkarskie o sumach :: Patent Sternika Motorowodnego

Dodane przez pepe79 dnia 04.09.2017 23:03
#16

SYMBIOZA napisał(aM

O ile egzamin praktyczny to Pikuś....bo wystarczy godzina treningu z instruktorem i zdają raczej wszyscy(trzeba znać tylko kilka manewrów , węzłów i poleceń)....to egzamin teoretyczny wymaga już znajomości wielu przepisów oraz wymaga myślenia..na wykładach wiele spraw zostanie wytłumaczona...i rozjaśniona...
Przyswojenie tej ilości materiału wymaga czasu i przynajmniej potrzeba do tego dwa, trzy wieczory nauki...w domu
Więc jeśli wyglądało to tak jak piszesz to mam nadzieję, że nie będziemy pływać po tych samych akwenach

Praktyki uczymy się latami....natomiast teorię trzeba naprawdę znać i umieć ją zastosować na wodzie
Niektórzy po prostu kupują patent motorowodny....dla mnie to debile


SYMBIOZA, taka mała koleżeńska rada, bez uszczypliwości: Czytaj proszę ze zrozumieniem i nie wyciągaj pochopnych wniosków. Tak jak napisałem, teorię miałem w formie E-Learnig'u co oznacza, że uczyłem się sam w domu na materiałach które otrzymałem od instruktora (w każdej chwili mogłem zadzwonić i dostać dodatkowe wyjaśnienia). Dopiero jak przyswoiłem wiedzę teoretyczną to pojechałem na jednodniową część praktyczną kursu (połączoną z egzaminem), na której oprócz nauki podstawowych manewrów otrzymałem solidną dawkę wykładu jak zachowywać się w różnych sytuacjach, a przede wszystkim o kulturze na wodzie. I tu ciekawostka... Podczas gdy się uczyłem niedaleko nas żaglówka wpłynęła pomiędzy motorówkę, a człowieka, który był ciągnięty na spadochronie. Żaglówka zaczepiła za linę i gościu spadł do wody. Wtedy instruktor odsadził mnie od steru i sam jako jedyny podpłynął żeby zorientować się czy nikomu nic się nie stało i ewentualnie udzielić pomocy. Dookoła było mnóstwo jachtów, motorówek, ale tylko on jako jedyny podjął działania, a wszyscy dookoła się tylko gapili.

Co do egzaminu to teorii musiałem się nauczyć - tam nie było mowy o żadnym "kupowania" kwitka. Na egzaminie teoretycznym oprócz instruktora/egzaminatora, z którym miałem kurs, był również "człowiek z zewnątrz", który był przewodniczącym komisji egzaminacyjnej. Jak ja zdawałem to do egzaminu przystępowało czterech kursantów. Zdaliśmy wszyscy.

Reszty Twojej wypowiedzi nie skomentuję bo uważam, że trochę się rozpędziłeś i wyciągnąłeś zbyt pochopnie swój osąd. Do zobaczenia na wodą - chyba, że faktycznie nadal masz nadzieję, że nie będziemy pływać po tych samych akwenach (wtedy obiecuję, że nie będę wpływał Ci w drogę).

Od siebie dodam jeszcze tylko, że żałuję, że wcześniej nie poszedłem na kurs. Pływając dotychczas na silniku 9.9 (bez patentu) nie zdawałem sobie sprawy z wielu rzeczy, a i myślałem też, że jestem mądry. Dopiero na kursie otworzono mi oczy i uzmysłowiono jak wygląda świat motorowodny, a raczej jak powinien wyglądać. Teraz dopiero wiem, że żeby być dobrym motorowodniakiem to potrzeba mnóstwo godzin na wodzie, a przede wszystkim konieczność wyrobienia sobie pewnych nawyków.

Gdybym miał teraz wydawać jakieś własne osądy to jestem zdania, że każdy kto wsiada za ster łodzi powinien wcześniej zdobyć patent bez względu na moc silnika, a chociaż wybrać się na dobry kurs.