Sum ze żwirowni
Dodane przez Grzegorz Wrobel dnia 01 październik 2014

wenezuela2.png


Sum ze żwirowni


18 września wybraliśmy się z moją narzeczoną na 3 dniowy wypad nad pewną żwirownię koło Osiecznej. Po przyjeździe na miejsce rozpakowaliśmy się, rozbity namiot itd. W końcu przyszedł moment na złowienie jakiegoś żywczyka. Tylko karpie chciały współpracować i jako dobre żywczyki powędrowały na przynętę. Po wytypowaniu dobrej miejscówki wywiozłem łódką zestawy, było to ok. godz 15-tej.
Pozakładałem dzwoneczki i jak to się u mnie zwie "w oczekiwaniu na branie".

Długo nic. W końcu położyliśmy się spać.

W piątek rano wstałem ok. 6-tej aby sprawdzić czy coś się dzieje, ale wszystko jak zaczarowane i ani myśli się coś dziać. Około 9-tej rano wpadł znajomy, aby zobaczyć jak mi idą połowy, które były marne...


Zabraliśmy się więc do robienia śniadania, kawka, jajecznica, kiełbaska. Mieliśmy już zacząć jeść, kiedy rzuciłem wzrokiem na wędki, a jedna z nich w końcu się ugięła.
Była 10:05, wstałem i do znajomego mówię "branie mam"...


Treść rozszerzona
sumowapasja.pl/images/imagehost/a852a85ebe075d6e0f3079258f4ab42c.jpg


18 września wybraliśmy się z moją narzeczoną na 3 dniowy wypad nad pewną żwirownię koło Osiecznej. Po przyjeździe na miejsce rozpakowaliśmy się, rozbity namiot itd. W końcu przyszedł moment na złowienie jakiegoś żywczyka. Tylko karpie chciały współpracować i jako dobre żywczyki powędrowały na przynętę. Po wytypowaniu dobrej miejscówki wywiozłem łódką zestawy, było to ok. godz 15-tej.
Pozakładałem dzwoneczki i jak to się u mnie zwie "w oczekiwaniu na branie".

Długo nic. W końcu położyliśmy się spać.

W piątek rano wstałem ok. 6-tej aby sprawdzić czy coś się dzieje, ale wszystko jak zaczarowane i ani myśli się coś dziać. Około 9-tej rano wpadł znajomy, aby zobaczyć jak mi idą połowy, które były marne...


Zabraliśmy się więc do robienia śniadania, kawka, jajecznica, kiełbaska. Mieliśmy już zacząć jeść, kiedy rzuciłem wzrokiem na wędki, a jedna z nich w końcu się ugięła.
Była 10:05, wstałem i do znajomego mówię "branie mam", a on że mi się wydaje i w uszach mi dzwoni. Jednak szybki bieg, zacięcie i holuje rybkę. Z początku znajomy i narzeczona śmiali się myśląc, że ściągam jedynie zestaw, jednak po pierwszych 15 minutach patrząc na ugięcie kija zmienili zdanie. Po 30-40 min ( + -) rybka wylądowała na brzegu. Wyobraźcie sobie, jaki był uśmiech na mojej twarzy, gdy go zobaczyłem. To mój pierwszy sum i od razu taki wielki. Po zważeniu i zmierzeniu okazało się że ma 211 cm i 64 kg. Byłem więcej niż mega zadowolony.

Pozdrawiam całe forum.





Żwirownia koło Osiecznej. Sum złowiony 19 września o 10 rano, na wędkę Robinson Dyno Pilk 200-600g. Multik Jaxon Bossman MTL 700, żyłka główna 0.50 do 45 kg (niby), przypon Unicat 175 kg, kotwica Owner 5, żywiec karp 30 cm.